Ok. 14.00 dzwoni telefon fundacyjny. Pani przedstawia się, że dzwoni z cukierni. Pyta, czy rozmawia z księdzem Michałem. Mówię, że tak-to ja.
Pyta czy jest ksiądz z Fundacja Księdza Wojtka. Mówię, że tak. Słyszę w telefonie: w południe było w naszej cukierni starsze małżeństwo-taki Dziadek z Babcią. Zapłacili za 150 pączków, zostawili numer telefonu, na który dzwonię i prosili, żeby do księdza zadzwonić, i żeby ksiądz odebrał je i już będzie ksiądz wiedział co z nimi zrobić…
SZOK
NAPRAWDĘ NIE WIEM KTO TAKI NUMER ODWALIŁ. ALE DZIĘKUJĘ BARDZO
Spakowałem pięć kartonów do auta i myślę, gdzie i do kogo teraz???
Przypomniałem sobie o chłopakach, którzy w życiu już niezłego kopa dostali. Pojechałem prosto do Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii im. Św. Brata Alberta w Szczecinie. Ledwo tam po śniegu dojechałem.
Dzwonię domofonem i drzwi otworzyła Pani Dyrektor. Mówię co i jak… na jej twarzy szeroki uśmiech. Zawołała dwóch chłopaków, zabrali dostawę pączków i będą je jeść chyba do Niedzieli. Rozmawiałem dość długo z Panią Dyrektor. Bardzo dużo problemów…, ale o tym opowiem jak coś wykombinuję.
PAMIĘTAJCIE – BÓG JEST DOBRY